Blog wycieczkowy Jasona

 


Brzesko i Bocheniec

2019-03-31

Dziś pojawiła się okazja na dłuższą wycieczkę, postanowiłem to wykorzystać i pojechać do Brzeska, a ponieważ czułem się nieźle to postanowiłem jeszcze powalczyć z podjazdem na Bocheniec. Do szczytu Bocheńca szło w sumie nieźle, ale niestety w drodze powrotnej mocno zapłaciłem za ten wysiłek.

Córkę odstawiłem do Łapczycy i ruszyłem na trasę. Dziś stosunkowo późno, bo zmiana czasu, ruszyłem dopiero przed 11. Na początek do Bochni drogą 94, potem stromy podjazd pod Uzbornie i dalej do Brzeźnicy. Pagórkowatą trasą przez Porębę Spytkowską do Brzeska. W Brzesku odwiedziłem cmentarz wojenny nr 277, potem przejechałem przez park obok pałacu Goetzów, drogą koło browaru Okocim i bocznymi drogami w kierunku Jadownik. 

Podjazd pod Bocheniec, miał być opcjonalny w tej wycieczce, ale ponieważ czułem się dobrze, to postanowiłem powalczyć. Jechało mi się sumie nieźle, choć na najbardziej stromym momentach, było ciężko. W sumie podjazd wszedł mi łatwiej niż sądziłem. Jednak obiektywnie za dobrze nie było, osiągnąłem szczyt najwolniej w swojej historii walki z tym pojazdem, nawet na crossie wjechałem kiedyś szybciej.

Z Bocheńca w dół i do Brzeska, już na odcinku Jadowniki-Brzesko poczułem, że niestety będę musiał walczyć z wiatrem. Na rynku w Brzesku zrobiłem krótki postój i ruszyłem w drogę powrotną, na początek odwiedziłem cmentarz wojenny nr 276 oraz 275 na kirkucie żydowskim. Dziś udało mi się nawet wejść na teren cmentarza, niestety kwatera wojenna jest strasznie zniszczona.

Spod cmentarzy wojennych ruszyłem do Bochni, ale niestety na skrzyżowaniu pod cmentarzem, zaliczyłem przewrotkę w SPDach. Dojeżdżałem do skrzyżowania, miałem się wypinać, ale akurat zapaliło się zielone światło, więc pomyślałem, że stojący przede mną samochód ruszy i ja spokojnie sobie pojadę. Tym czasem gość w aucie przyspał, a ja się nie wypiąłem i przy zerowej prędkości przewróciłem się na bok. Na szczęście nic mi się nie stało, więc stałem i pojechałem dalej.

Tym razem postanowiłem sprawdzić inną wersję wyjazdu z Brzeska, postanowiłem nie jechać na węzeł autostradowy, tylko przejechałem bokiem w kierunku na Jasień Brzeski. Niestety okazało się, że musiałem przejechać kawałek leśną drogą i po chwili dojechałem do drogi wzdłuż torów. 

Potem dojechałem do Jodłówki i dalej już dość standardowo przez Rzezawę, Krzeczów do Bochni. W Bochni zobaczyłem sobie rozkopany Rynek i ulicę Dominikańską, a potem pojechałem pod PTTK i drogą koło szpitala w kierunku Górnego Gościnca. Na tym ostatnim moim dzisiejszym podjeździe prawie padłem, już naprawdę miałem dość, jednak jakoś dojechałem pod górny kościół w Łapczycy, a potem już tylko z górki na metę mojej dzisiejszej wycieczki.

W sumie nie było dziś źle, choć pod koniec wyraźnie mnie odcięło, ale górki w pierwszej części wycieczki i Bocheniec jako kulminacja dzisiejszego wyjazdu poszły mi w sumie dobrze, choć tempo jazdy pod górę nie było za wysokie.

Trochę zmartwiły mnie moje nowe opony, podczas zjazdu do Poręby Spytkowskiej, rower wpadł w takie drgania, że przestraszyłem się nie na żarty. Potem na zjazdach już mocno uważałem i wyraźnie hamowałem, na 32 mm oponach nie powinno być taki problemów, może za mocno je nabiłem i trzeba będzie lekko zmniejszyć ciśnienie w oponach. Na słabym asfalcie, na stromych zjazdach, wyraźnie nie czułem się zbyt pewnie na rowerze.

Zobacz więcej >>>


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 60.14 km
  • Czas: 2:52:45
  • Vavg: 20.89 km/h
  • Vmax: 57.28 km/h
  • Tętno śr.: 134 (72%)
  • Tętno maks.: 189 (102%)
  • Przewyższenia: 692 m
  • Kadencja: 81
  • Temperatura: 18 ºC
  • Kalorie: 1440 kcal
  • Sprzęt: Giant AnyRoad 2