W niedzielne przedpołudnie było dość pochmurno, ale na pierwszy rzut oka w miarę ciepło i bezwietrznie. Postanowiłem wybrać się więc na małą wycieczkę po okolicy.

Jak się jednak okazało nie było tak całkiem bezwietrznie i jak ruszyłem w kierunku Staniątek to miałem centralnie pod wiatr. Dziś postanowiłem się zmierzyć z kilkoma okolicznymi górkami. Co prawda miała to być jazda na całkowitym luzie (bo kolana na więcej nie pozwalają), ale i tak nasze pagórki mocno mnie zmęczyły. 

Na początek wiadukt w Staniątkach i podjazd na Staniątki Górne i w zasadzie po tych dwóch krótkich podjazdach miałem już dość, a przede mną czekała Winnica. Kiedyś dawno temu podjechałem ta górkę w czasie 2:16 (0,93 km, 41 m wzniosu, średnio 4%, max około 12%), dziś zajęło mi to 4:14 i na szczycie miałem naprawdę dość.

Potem miałem krótki zjazd i dość długi, choć już nie tak wymagający podjazd do Brzezia, potem znowu trochę w dół i krótka, ale mega stroma ściana pod kościół w Brzeziu. Pod kościołem stanąłem zrobić fotki, ale w tym miejscu byłem już naprawdę strasznie zmęczony, na szczęście dalej miałem już głównie w dół. Jeszcze tylko mały postój na fotki na punkcie widokowym i jazda w dół.

Po zjazdach musiałem jeszcze podjechać do Dąbrowy i potem już tylko w dół do Niepołomic. Na koniec urządziłem sobie jeszcze mały odcinek gravelowy, czyli bitą drogą przez Puszczę, był to też niewielki skrót, bo szczerze mówiąc miałem już trochę dość na dziś.

W sumie przejechałem około 20 km i mniej więcej 200 metrów przewyższenia. do tej pory jeździłem tylko po płaskim, więc zjazd nawet na te niewielkie górki to był jednak spory szok, szczególnie, że moje kolana ostatnio nie domagają i muszę je oszczędzać. Niestety wbrew pierwszemu wrażeniu dość mocno wiało z południa, wiatr przeszkadzał również podczas jazdy na wschód i zachód i w zasadzie tylko na północ jechało się komfortowo, bo wiatrem.

Zobacz więcej >>>