O 14:00 miałem szkolenie w Krakowie, a że akurat zdarzyła się piękna pogoda postanowiłem, że pojadę rowerem. Po drodze udało mi się jeszcze odwiedzić dwa cmentarze wojenne nr 386 na Podgórzu i 387 na kirkucie żydowskim przy Miodowej. Szkolenie miałem w siedzibie Krakowskiego Bractwa Kurkowego - obecnie Muzeum Historyczne Krakowa oddział Celestat, więc również w pięknej scenerii.
Wracać miałem pociągiem, ale postanowiłem pojechać do domu rowerem. Przez Kraków poszło jeszcze w miarę sprawnie, ale potem po ciemku było już mało przyjemnie i nawet zacząłem trochę żałować, że jednak nie pojechałem pociągiem. Z pewnym opóźnieniem ale udało mi się dojechać do domu, w sumie wykręciłem ponad 50 km.