W nocy i rano w Mikołajkach padało, nawet po bułki poszedłem na nogach nie realizując porannej wycieczki rowerowej. Brzydko było w zasadzie do południa, mimo wszystko około godziny 11:30 ruszyliśmy wszyscy na wycieczkę rowerową do Popielna.
Przejechaliśmy przez całe Mikołajki i skręciliśmy w drogę na Uktę, krótki sztywny podjazd i po chwili skręciliśmy w leśną drogę prowadzącą do promu kursującego na przesmyku pomiędzy jeziorem Mikołajskim i Bełdany. Zgodnie z drogowskazem na skrzyżowaniu, drogą przez las musieliśmy przejechać około 5 km. Faktycznie było chyba trochę mniej, ale to nie była łatwa droga, szutrowa a właściwie, piaszczysta do tego dość pagórkowata. W końcu jednak dojechaliśmy do promu, który przewiózł nas do Wierzby. Potem jeszcze około 1 kilometr jazdy i dojechaliśmy do ośrodka PAN w Popielnie, gdzie pooglądaliśmy Tarpany (koniki polskie).
Zgodnie z planem w Popielnie mieliśmy zjeść obiad w Kamyczku, knajpa nie wyglądająca może najlepiej, ale za to serwująca całkiem niezłe jedzie w niewysokiej cenie. Na miejscu spotkaliśmy dużą grupę rowerową, chyba z Niemiec, byli na jakieś zorganizowanej wycieczce z przewodnikiem, większość z nich jechała na takich samych rowerach, niektóre były z napędem elektrycznym.
Zjedliśmy obiad i na szczęście w między czasie pogoda wyraźnie się poprawiła, bo gdy podjechaliśmy do Kamyczka to zaczynało coś padać. Musieliśmy ponownie jechać do Wierzby, skąd przepłynęliśmy promem (3 zł od osoby - w obie strony przejazd kosztował nas więc 18 zł), a następnie drogą przez las wróciliśmy do Mikołajek, choć tym razem wybraliśmy jazdę szlakiem pieszym. Droga okazała się bardzo dobra i bez większych przeszkód dotarliśmy do Mikołajek, gdzie nasza córka zarządziła, że należy się jej jeszcze deser (bo mama jej obiecała:), zatrzymaliśmy się, więc jeszcze w rynku na lody i przy kropiącym deszczu wróciliśmy na nocleg.
Wycieczka się udała, mimo niepewnej pogody nie spadało nas na rowerze. Zjedliśmy dobry obiad i mogliśmy zmierzyć się z kolejnymi atrakcjami w Mikołajkach:) Rano przed wycieczką byliśmy na wieży kościoła św. Mikołaja, skąd podziwialiśmy całkiem fajny widok na okolicę. Natomiast wieczorem popłynęliśmy statkiem na rejs po jeziorach Mikołajskim i Śniardwy, przepływaliśmy m.in. obok Popielna, statek wpłynał na Śniardwy przez wąski przesmyk pomiędzy Dybowskim Rogiem (na którym byłem we wtorek) a właśnie Popielnem.