Blog wycieczkowy Jasona

 


Runda po Pogórzu

2019-10-13

Po wczorajszym lekkim przetarciu, dziś postanowiłem zrobić sobie swoją małą Il Lombardie po Pogórzu Wiślnicko - Lipnickim.

Wystartowałem z Łapczycy i na początek ruszyłem na Czyżyczkę i poszło mi nawet całkiem sprawnie, co prawda mocy trochę brakowało, ale wjechałem nawet całkiem sprawnie, zgodnie z tym co sobie zmierzyłem to na całym podjeździe, pod sam zbiornik wodny i cmentarz 336 wjechałem ze średnią prędkością 12,2 km/h. Jak pokazuję strava na trochę krótszym odcinku (tym najbardziej stromym) od drogi 964 do skrzyżowania w Czyżyczce wjechałem w 8:24 ze średnią właśnie 12,2 km/h co byłoby moim 3 czasem na tym odcinku w historii. Dwa razy wyjeżdżałem szybciej 1.05.2014 - 7:34 (13,6 km/h) na Krossie w drodze do Krynicy, utrzymując się za szosowcami i 21.07.2015 robiąc pętle z Niepołomic na szosówce - 6:46 (15,2 km/h), ale dziś taka forma już mi raczej nie grozi.

Po wizycie na szczycie, zjechałem do Zawady i rozpocząłem podjazd pod Olchawę, tu już nie było tak dobrze, ale potem był zjazd i dość długi w miarę płaski odcinek do Królówki. Potem jednak czekała mnie mega ścianka prowadzącą w kierunku Muchówki, początkowo, w lesie jest tam pod 20%, potem miejscami spada do 7-10, ale są też odcinki po 15%. Ten podjazd bardzo mnie zmęczył, ale postanowiłem nie odpoczywać, tylko wjechać jeszcze na górę Paprotną pod Kamienie Brodzińskiego. Prawie do samych kamieni udało mi się podjechać, musiałem podejść odcinek pewnie z 50 metrów już prawie na samym szczycie, gdyby nie był już mocno zmęczony, albo gdybym jechał góralem, to myślę, że można by spróbować ten odcinek też podjechać.

Potem długi zjazd i odpoczynek w Lipnicy Murowanej, w zasadzie w samo południe przy pięknie świecącym słońcu, było pięknie. Potem niestety trzeba było jechać dalej i od razu pod górę w stronę Leksandrowej, dalej zamiast zjeżdżać do Wiśnicza, zdecydowałem się jeszcze pojechać przez Łomną, gdzie miejscami jeszcze trzeba było trochę podjechać. Na zamku w Nowym Wiśniczu znów zrobiłem postój i podczas przerwy postanowiłem, że wypróbuję nową dla mnie drogę przez Stary Wiśnicz do Brzeźnicy. Niestety ta decyzja oznaczała długi podjazd wśród zabudowań Starego Wiśnicza, aż do linii lasu. Dalej spodziewałem się drogi szutrowej przez las, tym czasem czekał na mnie asfalt (choć momentami kiepskiej jakości), który zaprowadził mnie aż do Brzeźniczy, gdzie znowu trzeba było jechać pod górę i powiem szczerze, że na tym nie zbyt wymagającym podjeździe miałem już trochę dość. No ale jakoś wjechałem i potem zjechałem do Bochni, gdzie na plantach znów zrobiłem krótki odpoczynek.

Na zakończenie jeszcze przejazd przez Bochnię, podjazd pod Górny Gościniec, którym dojechałem pod górny kościół w Łapczycy, zjazd na dół, wizyta w sklepie i dojazd do domu mojej teściowej. Generalnie jechało mi się nieźle, zrobiłem ponad 52 km i ponad 900 metrów przewyższenia, a nie przyjechałem jakoś mega zmęczony. Forma nie była zła, choć oczywiście rewelacji też nie było. Na szczęście pogoda była piękna i zachęcała do walki z podjazdami. Ogólnie wycieczka wyszło bardzo fajnie.

Zobacz więcej >>>


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 53.32 km
  • Czas: 2:48:43
  • Vavg: 18.96 km/h
  • Vmax: 62.04 km/h
  • Tętno śr.: 135 (73%)
  • Tętno maks.: 163 (88%)
  • Przewyższenia: 926 m
  • Kadencja: 79
  • Temperatura: 22 ºC
  • Kalorie: 1459 kcal
  • Sprzęt: Giant AnyRoad 2