Po rajdzie jesienny na początku października, nastąpił u mnie poważny kryzys aktywności fizycznej. Dość szybko złapałem jakieś infekcje, potem poważniejszą chorobę i efekcie przez cały miesiąc nie ruszałem się wcale.
8 listopada, mimo że zasadzie dalej jestem chory, postanowiłem gdzieś pojechać. Zrobiłem sobie krótką wycieczkę po okolicy. Forma dramatyczna, bardzo szybko się męczyłem, mimo iż starałem się jechać dość spokojnie. Nacisnąłem trochę mocniej w drugiej części wycieczki i do domu przyjechałem mocno zmęczony.