Piękna pogoda, niedzielne popołudnie, trzeba pokręcić, postanowiłem pojechać w znane, ale dawno nie odwiedzane miejsca, za to nieznanymi ścieżkami.
Na początek cmentarz wojenny w Suchorabie, drogą przez pola - tą drogę raz już pokonywałem, ale było to dawno temu. Spod cmentarza ruszyłem w dół w całkiem nieznane, za znakami zielonego szlaku rowerowego. Ciekawą ścieżką dotarłem do Wiatowic i dalej za szlakiem ruszyłem do Jawczyc na poszukiwanie kurhanów. Pod kurhanami w Jawczycach byłem ostatnio dobre 14 lat temu, więc należało sobie to miejsca zaktualizować. Same kurhany na szlaku nie leżą, więc odbiłem do lasu i odnalazłem jeden kurhan z kamienną tablicą, ale co ciekawe znalazłem też miejsce, gdzie chyba jest dużo więcej nieopisanych kurhanów.
Z Jawczyc pojechałem do Łazan, też nową drogą, oj było pod górę :) Do Sułowa dość znaną drogą, choć zwykle pokonywałem ją w przeciwnym kierunku, ale do Biskup postanowiłem pojechać po szlaku czerwonym. Szlak zielony był dobrze oznaczony o malowniczy, na szlak czerwony ledwo udało mi się wjechać, co prawda kolejny kilometr prowadził między malowniczymi wąwozami w lesie, ale po chwili wróciłem na asfalt, którym dojechałem do Biskupic. Z Biskupic szlak prowadzi asfaltem w kierunku Tomaszkowic, ale pewnym momencie zjeżdżamy w las i tu niestety droga była mocno zarośnięta, na dodatek należało przeprawić się przez niewielki potok. Spotkałem na tej prawie jakąś kobietę, która klnęła, że nawigacja wpakowała ją w takie bagno. Po wyjechaniu na asfalt w Tomaszkowicach postanowiłem pojechać do Sułkowa i spróbować przejazdu przez Salina Cracoviensis - szlak niebieski.
Niestety przeprawy po szlaku między Sułkowem a Ochmanowem nie ma, droga na którą wskazują znaki nie istnieje, została zaorana i przejazdu nie ma, próbowałem szukać przejazdu przy cmentarzu, ale tam raczej też się nie da. Koniec końców wróciłem na asfalt pojechałem kierunku Węgrzc Wielkich, dalej do Zakrzowa i bocznymi drogami do Podłęża. Po drodze odwiedziłem jeszcze Browar Kazimierz, gdzie napiłem się orzeźwiającego piwa bezalkoholowego.
Wycieczkę zamknąłem dystansem prawie 45 km, było bardzo przyjemnie, choć te nieznane mi drogi kosztowały mnie sporo czasu, a próba przeprawy do Ochmanowa - liczne poparzenia pokrzywami. Co ciekawe na nowej mapie Compassu, szlak Salina Cracoviensis zwyczaj w Sułkowie się urywa i pojawia ponownie pod OSP Zakrzów.