Blog wycieczkowy Jasona

 


Łososina Górna - Piasierbiec - Pasierbiecka Góra - Pasierbiec - Łososina Górna - Limanowa - Łososina Górna

2012-06-18

Łososina Górna - Piasierbiec - Pasierbiecka Góra - Pasierbiec - Łososina Górna - Limanowa - Łososina Górna

Postanowiłem sprawdzić czy na rowerze crossowym jestem w stanie podjechać pod górę z odcinkami o średnim nachyleniu powyżej 20%. W lutowym numerze Rowertouru znalazłem odpis dwóch bardzo stromych podjazdów w okolicy Limanowej: z Łososiny Górnej na Pasierbiecką Górę (10 nr w rankingu najtrudniejszych podjazdów szosowych; długość 5 km; różnica wzniesień 388 m; średnie nachylenie 7,8%; śr. nachylenie na 1 km 15,9%; śr. nachylenie na 100 m 27%;) oraz Makowica-Kamionna szosą z Młynnego (12 nr w rankingu najtrudniejszych podjazdów szosowych; długość 3,93 km; różnica wzniesień 390 m; średnie nachylenie 9,9%; śr. nachylenie na 1 km 14,5%; śr. nachylenie na 100 m 27%;). Oba podjazd są bardzo strome i na obu maksymalne nachylenie sięga 27% czyli dokładnie tyle samo ile jest w Gliczarowie Górnym przez który będzie przejeżdżał Tour de Pologne Amatorów w którym zamierzam wziąć udział. Na trening wybrałem podjazd po Pasierbiecką Górę. Do Łososiny Górnej pojechałem samochodem, zaparkowałem pod zabytkowym, drewnianym kościołem (który postanowiłem oglądać po powrocie z wycieczki) i ruszyłem na podjazd. Pierwsze metry to dojazd do podjazdu, kilkaset metrów od kościoła jest skręt w prawo i duża tablica informująca o drodze do Sanktuarium Maryjnego w Pasierbcu..

Skręcamy i po chwili przejeżdżamy po moście, od tego momentu liczy się podjazd, pierwsze metry jeszcze stosunkowo płasko, ale już po chwili droga zaczyna się wyraźnie wznosić, kręciłem więc sobie powoli. Droga jest dobra, więc mimo sporego nachylenia jedzie się dobrze. Kilka zakrętów na których nachylenie wyraźnie wzrasta, od drogi którą jedziemy odchodzą mega strome nitki asfaltu w lewo na Walową Górę i trochę dalej na Balażówkę a po kolejnym zakręcie dojeżdżamy do wypłaszczenia. Po prawej widać jak na dłoni Pasiebiecką Górę i Kamionną a po lekkim zjeździe dojeżdżamy do Sanktuarium Maryjnego. Zaraz za kościołem znowu pod górę i po kolejnych 400 metrach nasza droga zakręca w prawo, natomiast na wprost widać wąską nitkę asfaltu chowającą się powoli w lesie. To właśnie tą drogą należy jechać, po wjeździe w las od razu robi się bardzo, bardzo stromo na dystansie kolejnego kilometra pokonujemy prawie 160 metrów różnicy wzniesień i dopiero gdy skończy się las i dojedziemy do zabudowań to robi się trochę lżej (wysokość jakiś 680 metrów npm). Za ostatnimi zabudowania kończy się asfalt, dalej prowadzi droga szutrowa, szlak żółty którym jechaliśmy łączy się z niebieski i właśnie mniej więcej tu w środku lasu na wysokości jakiś 740 m npm kończy się podjazd. Ja pojechałem jeszcze kawałek do kolejnej polanki, gdzie znajdują się jakieś zabudowania i zbiornik na wodę (widoczny też na mapie Beskidu Wyspowego). Dalej jadąc tą drogą powinniśmy dojechać na Kamionną, ale ja już dalej nie pojechałem, droga jest mocno kamienista i na moim rowerze crossowym byłoby ciężko jechać. Rozpocząłem więc zjazd, zatrzymując się kilka razy w celu uzupełnienia dokumentacji fotograficznej:).

Po zjeździe do Łososiny postanowiłem jeszcze jechać do Limanowej, myślałem że to dość blisko tym czasem okazało się, że trzeba przejechać jeszcze dobre 5 km. Po dojeździe do Limanowej zrobiłem, kilka fotek na cmentarzu wojennym nr 366 oraz kilka fotek na rynku w Limanowej i szybkim tempem (bo w dół) dojechałem ponownie do Łososiny Górnej. Zanim wróciłem do domu sfotografowałem jeszcze zabytkowy kościółek i znajdujący się w jego pobliżu pomnik legionistów. Przy pomniku stoją dwie armaty, jest też kapliczka. Sam pomnik jest bardzo ładny, co widać na zdjęciach.

Na koniec podsumowanie, wycieczka nie do końca udana, ponieważ nie podjechałem pod Pasierbiecką Górę, wyjechałem na 620 metrów npm i na najtrudniejszym odcinku musiałem się zatrzymać, a jak już się zatrzymałem to musiałem podprowadzić do wypłaszczenia i dopiero ostatniej już łatwiejsze metry znowu pokonałem na rowerze. Teraz trzeba zadać sobie pytanie dlaczego tak się stało, powodów jest kilka: po pierwsze zwyczajnie jestem słaby:) ale na porażkę mogły też wpłynąć inne czynniki: wysoka temperatura (przeszło 30 stopni), brak treningów w ostatnim czasie, rower o dość twardych przełożeniach i kołach 28 cali (również dość ciężki), przez weekend balowałem na weselu i poprawinach (byłem nie wyspany), fakt że jechałem w pedałach SPD w których nie czułem się za pewnie i końcu piesek siedzący na poboczu. Gdy zobaczyłem psa pomyślałem sobie, że wypnę się z pedałów, bo jak pies na mnie skoczy to mnie przewróci. Przy niskiej szybkości próba wypięcia zakończyła się zatrzymaniem roweru, tętno w tym momencie skoczyło mi na 182 i gdy się zatrzymałem to nie mogłem już ruszyć. Serce waliło mi jak głupie i nawet gdy droga w pewnym momencie zrobiła się trochę mniej stroma to nie mogłem wsiąść na rower. Niestety na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie wjechać takiej góry na tym rowerze, może trochę lepiej było na rowerze górskim. Tour de Pologne już za niecały miesiąc, muszę się więc mocno zastanowić na którym rowerze jechać, muszę też jeszcze potrenować podjazdy. Niestety nie za bardzo mam czas, weekendy mam zajęte, więc dłuższa wycieczka na razie nie wchodzi w grę:)

Zobacz więcej >>>


Trasa rowerowa 1652081 - powered by Bikemap 

Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 24.67 km
  • Czas: 1:30:28
  • Vavg: 16.36 km/h
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S