Rano wyjazd nad kanał Tałcki łączący jezioro Tałty z jeziorem Tałtowisko nie wypalił, więc postanowiłem zrealizować go po południu.
Na początek odwiozłem dziewczyny na plażę miejską w Mikołajkach, a następnie za oznakowaniem czerwonego szlaku pieszego ruszyłem do Tałt. Już na samym początku, przy wyjeździe z Mikołajek, miałem niemiłe spotkanie z wielkim psem, który gonił mnie po drodze. Potem już szybko dojechałem do Tałt, a następnie nad kanał Tałcki - tak nazywa się na mapie, natomiast tablice nad samym kanałem informują łodzie, że wpływają na kanał Tałteński o długości 1600 m. Byłem już kiedyś w tym miejscu, gdy 7 lat temu jechałem z żoną z Mikołajek do Rynu, to przejeżdżaliśmy mostem właśnie nad kanałem Tałckim, ale dziś postanowiłem zwiedzić go dokładnie.
Najpierw pojechałem na koniec kanału przy jeziorze Tałtowisko (to ledwie 200 metrów z mostu drogowego), tam porobiłem zdjęcia, wróciłem na most i skierowałem się na drugi koniec kanału. Tablica przy drodze informowała, że znajduje się tam camping i bar - odległość 1000 m.
Widok na jezioro Tałty z drugiego końca kanału, też jest imponujący, warto było tu przyjechać (a pierwotnie miałem tego nie robić), porobiłem kilka fotek i ruszyłem w drogę powrotną do Mikołajek.
Tym razem do samych Mikołajek wjechałem od strony drogi na Orzysz, wjechałem na nią tuż pod dość imponującą (choć chyba nieczynną) stacją PKP w Mikołajkach, potem jeszcze przez miasto na plażę po dziewczyny i na nocleg przez rynek (postój na gofry).
Ta wycieczka wyjątkowo mi się udała i chyba dobrze, że nie realizowałem jej rano na szybko przy kiepskiej pogodzie, po południu było więcej czasu na zwiedzanie kanału i oglądanie łódek przepływających między jeziorami, a ruch na kanale prawie jak na autostradzie:)