W drodze powrotnej przez Jurę, nie trzymałem się już szlaku Orlich Gniazd, co więcej starałem się wybierać ścieżki i drogi, którymi do tej pory nie jechałem.

Z Siedlca wyjechałem asfaltem, ale potem ponownie przejechałem ścieżki w Złotym Potoku i zrobiłem krótki postój przy stawie Amerykanów. Ze Złotego Potoku zdecydowałem się na jazdę przez Niegową, co oznaczało dość poważny podjazd. Pod górę jechało mi się bardzo ciężko, wyraźnie pary brakowało. Dalej jazda na Mirów i Bobolice, skąd postanowiłem przejechać znanym mi dobrze szlakiem czarnym do Huciska, łatwo nie było, ale jakoś podjechałem. 

Z Huciska pojechałem na Rzędkowice i dalej najpierw szlakiem, a potem boczną drogą do Skarżyc. Jak wspominałem wcześniej starałem się wybierać drogi, którymi jeszcze nie jechałem. Ze Skarżyc do Podzamcza powtórzyłem pokonywany dzień wcześniej odcinek po szlaku OG, bo chyba jest do najlepsza z możliwych dróg.

Na Podzamczu zrobiłem przerwę obiadową - pierwszodaniową :) Po przerwie, znów po szlaku pojechałem do Złożeńca, ale tam postanowiłem pojechać inaczej, wpadłem na pomysł przejazdy przez Kwaśniów Górny i Dolny do Kluczy i potem na Pustynię Błędowską. W kluczach udało mi się zakupić smar do łańcucha, bo mój rower już wyraźnie niedomagał. Dłuższą przerwę zrobiłem na Pustyni Błędowskiej, odpoczywałem dobrze ponad godzinę. Nocleg planowałem w Olkuszu, znów w schronisku młodzieżowym i na miejsce postanowiłem jechać przez las i Stary Olkusz. Mimo lekkich problemów z piaskiem na początku przejazdy przez las, przejazd poszedł w miarę sprawnie i na rynku w Olkuszu zrobiłem kolejną przerwę obiadową - tym razem na drugie danie:)

Po dotarciu do schroniska, zakwaterowałem się, zrobiłem zakupy i nadszedł czas na regeneracje. Trasa dzisiejszego dnia była w sumie krótka, ale i tak uzbierało się prawie 1000 metrów przewyższenia. Jechało się jednak bardzo przyjemnie i znacznie szybciej niż w poprzednich dniach.

Zobacz więcej >>>