Dziś było w miarę ciepło, choć wietrznie. Postanowiłem zmierzyć się chyba najpoważniejszym podjazdem na Pogórzu Wielickim, czyli z podjazdem na Chorągwicę przez Biskupice.
Tym razem wybrałem inną niż zwykle drogę dojazdową, pojechałem na Wieliczkę. Już w Podłężu musiałem się zatrzymać żeby poprawić źle ustawiony blok spd. Od samego początku musiałem również walczyć z przeciwnym wiatrem. Sytuacja trochę się poprawiła, gdy odbiłem na Sułków, wiatr już tak nie przeszkadzał za to pojawiły się poważniejsze hopki. Prawdziwy podjazd rozpoczął się jednak dopiero przed Biskupicami najpierw na odcinku drogi 966, a potem już dobrze mi znany mega stromy odcinek od kościoła w Biskupicach do Sułowa. Momentami GPS pokazywał mi 16-17% a ja kręciłem powolutku na najlżejszym przełożeniu bardzo niską kadencją spadającą nawet do 49 obrotów. Krótko mówiąc ledwo dałem radę wyciągnąć do przełęczy. Potem krótki zjazd i kolejny choć już nie tak stromy podjazd do Chorągwicy. Na szczycie tradyjny odpoczynek na kilka fotek, a potem zdecydowałem się na zjazd do Mietniowa. Później jazda w kierunku Sierczy i zjazd na wielicki rynek.
Na rynku znów krótki postój i kilka fotek, a potem ruszyłem Czarnochowice i Brzegi do domu. Ten odcinek był już niemal zupełnie płaski, a do tego większość dystansu jechałem z wiatrem, dzięki temu udało mi się mocno podciągnąć niską średnią z pierwszego odcinka.
Do domu przyjechałem mocno zmęczony, niestety forma nie najwyższa, co prawda poradziłem sobie ze dużą stromizną i znaczną ilością podjazdów, ale moje tempo było jednak bardzo wolne, wyraźnie brakowało mi sił.