Jak się pojechało na wyprawę to jakoś trzeba z niej wrócić. Pierwotnie planowałem powrót do domu, może trochę inną drogą, później dojazd Velo Dunajec do Tarnowa i powrót pociągiem, a skończyło się na wersji trochę uproszczonej, a mianowicie na stacji PKP w Bogumiłowicach.
Powodem był niestety wiatr, nie zbyt mocny, ale jedna na wałach wyraźnie odczuwalny, szczególnie dla Emilki. W efekcie musiałem ją trochę podpychać, co pozwoliło nam utrzymać całkiem dobre tempo, ale mnie też solidnie wypompowało.