Mimo, że trochę byłem chory postanowiłem zaryzykować trudną, mocną pagórkowatą trasę do kilku zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych w okręgu Bochnia, na których do tej pory nie byłem na rowerze. Po ciężkich podjazdach odwiedziłem cmentarz 308 w Królówce, zespół cmentarzy 305-307 w Łąkcie Dolnej i cmentarz 304 w Łąkcie Górnej. W planie był jeszcze cmentarz 303 w Rajbrocie, ale wielka czarna chmura trochę mnie wystraszyła i ostatecznie skróciłem trasę.
Na początek kilka słów wyjaśnienia, pierwsze 4 zdjęcia zrobiłem dzień wcześniej na cmentarzu parafialnym w Niepołomicach, gdzie właśnie trwa remont cmentarza wojennego 327. Cieszę się z tego powodu tym bardziej, że to właśnie ja zwróciłem uwagę władz miasta na konieczność dokonania prac remontowo odtworzeniowych na tym cmentarzu. Po dwóch latach sprawa ruszyła z miejsca i już niedługo cmentarz zostanie przywrócony do stanu zbliżonego do pierwotnego założenia. Dokumentację historyczno-odtworzeniową wykonał Pan Drogomir. Jak tylko cmentarz będzie gotowy wybiorę się tam na wycieczkę rowerową, w końcu teraz mam na ten cmentarz aż 19 kilometrów a nie tak jak do niedawna 300 metrów:)
Wracając do niedzielnej wycieczki na cmentarze w okolicach Łąkty i Królówki, to wyruszyłem oczywiście w Łapczycy, pogoda była w miarę, co prawda słońce nie świeciło tak ładnie jak dzień wcześniej, ale było w miarę ciepło. Na początek trudny podjazd pod Czyżyczkę, tym razem ominąłem sam szczyt i cmentarz wojenny 336. Dalej zjazd do Zawady i stromy podjazd do Olchawy, następnie zjazd i na skrzyżowaniu skręt w prawo na Królówkę. Przez następne 5 kilometrów droga w zasadzie płaska, przejechałem koło kościoła w Królówce i skierowałem się na Muchówkę. Tu czekała mnie niemiła niespodzianka, zerwany most i brak przejazdu, na szczęście dołem ktoś przerzucił prowizoryczną kładkę, więc przeniosłem rower i za rzeczką stanąłem przed mega stromym podjazdem. Bardzo powolutku dojechałem do drogi Leszczyna - Muchówka. Tu skręciłem w prawo w kierunku Leszczyny z zamiarem dojechania do grupy cmentarz 305-308.
Po około kilometrze jazdy po lewej stronie zauważyłem oryginalny słup informacyjny informujący o drodze na interesujące mnie cmentarze. Na cmentarzach tych już kiedyś byłem, ale wtedy podjechałem od drugiej strony (samochodem). Do cmentarza 308 w Królówce dotarłem dobrą, utwardzoną, szutrową drogą. Widok cmentarza niestety trochę mnie przeraził. Jest to piękny, duży obiekt i jak byłem tu ostatnim razem to naprawdę robił wrażenie. Tym razem było inaczej, krzyże połamane, trawa i chwasty są tak wysokie, że większość krzyży nie widać, do pomników na końcu cmentarza musiałem się przedzierać przez chaszcze. Cmentarz wymaga sprzątania i wykonania bieżących napraw. Następnie wróciłem się do bramy w sadzie z jabłkami i po 100 metrach skręciłem w lewo w wąską polną dróżkę prowadzącą do zespołu cmentarzy w Łąkcie Dolnej. Droga ta okazała się strasznie mokra i porośnięta wysoką trawą, więc jazda była dość ciężka. Odwiedziłem kolejno cmentarz 305, 306 i 307, miejscami musiałem się przedzierać przez orne pole, bo jakiś rolnik wziął i zaorał drogę. Po zwiedzeniu cmentarzy zjechałem do drogi prowadzącej do Trzciany, ja jednak skręciłem w lewo i na pobliskim skrzyżowaniu znowu w lewo w kierunku Nowego Wiśnicza. Pokonałem dojść długi podjazd i zwiedziłem cmentarz 304 w Łąkcie Górnej. Myślałem jeszcze o odwiedzeniu cmentarza 303 w Rajbrocie i przy okazji Kamieni Brodzińskiego na górze Paprotnej, ale pojawiła się wielka czarna chmura i zrobiło się zimno, więc postanowiłem wracać do domu główną drogą przez Nowy Wiśnicz.
Po drodze czekał mnie jeszcze ciężki podjazd do Muchówki i jeszcze cięższy do Połomu Dużego. Później już w miarę z górki do Wiśnicza, dalej podjazd pod Kopaliny i jeszcze dwa mniejsze podjazdy po drodze do Bochni. W Bochni ostatni podjazd do drogi nr 4, na którym czułem się już strasznie zmęczony ale do domu było już blisko więc jakoś wyjechałem:) W sumie przeszło 50 kilometrów dość ciężkim terenie - całkiem niezły trening przed odyseją, choć forma jeszcze daleka od ideału.