Wyjazd do Klęczan w celu zbadania wysokości wzgórza przez które będzie przejeżdżał Rajd Papieski w dniu 14 maja. Podjeżdżałem co prawda z innej strony, ale zjazd już wykonałem zgodnie z trasą rajdu.
Z Łapczycy ruszyłem w kierunku Gierczyc drogą wojewódzką, miałem jechać płaską trasą aż do Dąbrowicy, ale zdecydowałem się spróbować pagórkowatej drogi przez Nieszkowice Małe. Kilka razy jechałem tą drogą ale w przeciwnym kierunku i muszę powiedzieć, że jazda tą stronę wcale nie jest trudniejsza. Od Nieszkowic już po płaskim przez Stradomkę aż do Dąbrowicy, tu przed szkołą skręciłem w prawo, droga przez Wieniec w kierunku Jaroszówki od razu zaczęła się piąć pod górę, początek podjazdu był na wysokości 216 metrów a koniec na wysokości 345, więc trochę się trzeba było pomęczyć. Początek podjazdu, jest stosunkowo łatwy, ale im bardziej zbliżamy się do Klęczan tym ciężej trzeba kręcić pod górę. Najtrudniejszy odcinek to ostatnie kilkaset metrów przez las. Zatrzymałem się pod kapliczką znajdującą się na skrzyżowaniu z drogą do Klęczan, przy której mamy tablicę informującą o wytyczeniu szlaku papieskiego z Niegowici do Łapanowa. To właśnie w tym miejscu kończy się podjazd na szlaku i zaczyna zjazd do Łapanowa lub Niegowici w zależności z której strony rajd startuję. W tym roku start rajdu wyznaczono w Łapanowie.
Po krótkiej przerwie ruszyłem w dół drogą przez Klęczany w kierunku Niegowici, kiedyś podjeżdżałem tę górkę z drugiej strony i muszę stwierdzić, że zjazd jest dużo bardziej przyjemny:) Długość zjazdu to jakieś 2,5 kilometra i dojeżdżamy do mostu na Rabie, z tego miejsca prowadzi już prosta droga przez Marszowice do mety rajdu w Niegowici. Ja jednak pojechałem szutrową a potem betonową drogą przez żwirownie do Nieznanowic, po drodze postanowiłem, że odwiedzę jeszcze Kopiec Dąbrowskiego w Pierzchowie. W tym celu musiałem wyjechać na drogę wojewódzką a po 2 kilometrach skręciłem w prawo na Pierzchów. Pod kopcem zrobiłem krótką sesję zdjęciową:) i ruszyłem do domu przez Pierzchów, Książnice, Siedlec tu jak zwykle zaliczyłem krótki ale stromy podjazd na którym często ostatnio trenuję i po przejechaniu drogi nr 4 wyjechałem na Górny Gościniec, którym dotarłem do Moszczenicy i dalej koło starej kopalni do domu.
Wycieczka udana, po drodze jeden większy podjazd przez Jaroszówkę do Klęczan i kilka mniejszych pagórków, jazda na crossie dość szybka, mimo że momentami miałem lekko pod wiatr.