W pierwszy dzień wiosny postanowiłem wybrać się rowerem do pracy, niestety wbrew wcześniejszym prognozom, pogoda była kiepska.
Rano było niby słonecznie, ale zimno - około 0 stopni, podczas jazdy wyraźnie było czuć niską temperaturę. Tym razem zdecydowałem się pojechać Peugeotem licząc na to, że będę poruszał się szybciej i z mniejszym wysiłkiem. Niestety wychodzi na to, że to nie rower jest przeszkodą w szybkiej jeździe, a raczej słaba forma rowerzysty. Co prawda pokonałem trasę do pracy trochę szybciej niż podczas wcześniejszego wyjazdu, ale i tak jechało mi się bardzo ciężko i czułem wyraźną niemoc.
Po południu miałem być ładniej, tym czasem było pochmurno i wietrznie, temperatura co prawda oscylowała w granicach 10 stopni, ale jechało się bardzo ciężko. Praktycznie całą drogę jechałem pod wiatr, wybrałem wariant z drogą główną, bo musiałem jeszcze odwiedzić paczkomat, gdzie czekały na mnie nowe opony do gravela - test już niedługo. Trasę niecałych 13 km do domu, jadąc pod wiatr pokonałem w niespełna 33 minuty, więc oceniam to jako całkiem niezły czas.