Dzisiaj miałem strasznie napięty plan dnia. Po pracy musiałem jeszcze załatwić sprzedaż samochodu, zdążyć na taneczny występ córki, a na 18:30 pojechać do PTTK w Bochni na spotkanie w sprawie wycieczki rowerowej do Sandomierza.
Jakoś na szczęście się wyrobiłem i po godzinie jazdy bez spóźnienia zameldowałem się w Bochni. Na miejsce pojechałem przez las, bo mocno wiało, a drzewa dawały mi trochę osłony zarówno od upału jak i od wiatru.
Spotkanie skończyło się o 19:30, a ja musiałem jeszcze wrócić. Na szczęście czerwcowe wieczory są bardzo długie i czasu jeszcze trochę miałem. Zdecydowałem się na krótszą, ale bardziej pagórkowatą trasę przez Górny Gościniec, Łapczycę i Chełm. Jechało się już zdecydowanie przyjemniej, bo osłabł i upał wyraźnie był mniejszy.