Za oknami wiosna i koronawirus, pogoda zachęca do wyjścia, wirus wręcz przeciwnie. Jednak po kilku dniach spędzonych przed komputerem musiałem się wreszcie ruszyć, wziąłem rower i pojechałem do Puszczy.
Ostatecznie dojechałem nad Czarny Staw, gdzie zrobiłem mały odpoczynek i następnie praktycznie tą samą drogą wróciłem do domu.
W lesie było sporo ludzi, parking pod leśniczówką Przyborów pełny, ludzie jeżdżą, spacerują, atmosfera pikniku na całego - to chyba nie do końca dobrze w obecnej sytuacji, może i ruch jest wskazany, ale moim zdaniem raczej samotny niż grupowy.
Za to miasto praktycznie puste, wracałem mniej więcej o godzinie 16 i prawie nikogo nie było na ulicach.
Forma raczej kiepska, do Czarnego Stawu, jechało mi się dość dobrze, ale jechałem głównie z wiatrem. Z powrotem było już dużo gorzej, na szczęście w lesie wiatr był do przeżycia.