W niedzielę wielkanocną czekał mnie rodzinny obiad, postanowiłem więc pojechać na rowerze.
Dzisiejszy dzień był w miarę wiosenny, temperatura przekroczyła 10 stopni, nie wiało, nie padało i nawet momentami święciło słońce.
Do Łapczycy pojechałem przez Puszczę Niepołomicką, koło rezerwatu żubrów, odwiedziłem Czarny Staw i przez Damienicę dojechałem do Bochni. Tam postanowiłem trochę pokombinować i niestety skończyło się wypychem przez łąkę - na góralu może bym dał radę, ale na gravelu raczej nie było szans.
Po obiedzie musiałem jeszcze wrócić do domu. Postanowiłem pojechać przez Grodkowice i Brzezie, na koniec pociągnąłem przez Staniątki, żeby dobić do 50 km.