Wiosenne odwiedziny na wzgórzu Kaim na którym stoi obelisk związany z walkami pod Krakowem w 1914 roku to już moja wiosenna tradycja. Co prawda technicznie mamy jeszcze zimę, ale pogoda była mocno wiosenna, więc zdecydowałem się pojechać na wycieczkę.
Pojechałem na gravelu, na początek do Podłęża, a potem ścieżkami wzdłuż torów zacząłem się przebijać w kierunku Bieżanowa. Niestety na jednym z nielicznych terenowych odcinków trasy, próbując ominąć kałużę, zaliczyłem poślizg i wylądowałem w dużo większej kałuży. Trochę się obiłem, trochę zmoczyłem i mocno ubrudziłem, mimo wszystko postanowiłem jednak jechać dalej.
Dotarłem pod pomnik w Bieżanowie, a następnie odbiłem na dość dobrze znane mi drogi w kierunku wzgórza Kaim. Szczyt zdobyłem dość sprawnie, porobiłem fotki i postanowiłem przebić się w kierunku Wieliczki. Niestety nie jest to łatwe, koniec końców zdecydowałem się pojechać za oznaczenie szlaku czarnego i musiałem zejść do stromym i śliskim zejściem w kierunku torów. To właśnie tą drogą zdobywałem Kaim po raz pierwszy, ale wtedy pod górę i przez krzaki - teraz ścieżka była wyraźna, ale na moim rowerze raczej nie do zjechania.
Wieliczkę postanowiłem tym razem jednak ominąć i zacząłem przebijać się w kierunku Czarnochowic, już po asfaltach, bez skrótów - jednak wywrotka, którą zaliczyłem na początku była ciągle odczuwalna.
Do Niepołomic wróciłem przez Podgrabie i strefę przemysłową, na koniec pojechałem jeszcze do paczkomatu i do domu. Wycieczka w sumie udana, tylko ta nieszczęsna wywrotka prosto w kałużę zepsuła mi trochę odczucia z jazdy :)