Pierwszy dzień na Mazurskiej Pętli Rowerowej, wystartowaliśmy z Piszu a dzień skończyliśmy w Giżycku.
W trasę wyruszyłem około 2 w nocy, by około 11 dotrzeć do Piszu. Zaparkowaliśmy już w zasadzie na wylotówce z Piszu, tuż przy szlaku Mazurskiej Pętli Rowerowej, szybko rozpakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy na trasę.
Na początek ładną ścieżką rowerową wzdłuż kanału Jeglińskiego, potem przez las do Szczech Wielkich i dalej znów ścieżką do Zdor. W Zdorach zdecydowałem, że trochę zboczymy z trasy i podjedziemy sobie na punkt widokowy na Szerokim Ostrowie - dawnej wyspie, a obecnie półwyspie wcinającej się mocno w jezioro Śniardwy - tam i z powrotem trasa wyniosła około 7 km. Po powrocie na trasę odwiedziliśmy jeszcze Wysoki Brzegi i podjechaliśmy na MOR w miejscowości Kwik na jeziorem Białoławki.
Kolejny, tym razem dłuższy przystanek wypadł w Nowych Gutach nad Mariną. Na liczniku mieliśmy 33 km i w pobliskiej restauracji zrobiliśmy przerwę na obiad. Przerwa trwała około godziny, więc po obiedzie należało trochę przyspieszyć, bo droga do Giżycka była jeszcze długa i czas na gonił. Do Okartowa jechaliśmy asfaltem, więc tempo wzrosło, ale dalej czekał nas dość długi odcinek szutrowy i to jeszcze z tendencją pod górę. Kolejne odcinki to trochę asfaltu i całkiem sporo szutrowy dróg różnej jakości - mimo wszystko jechaliśmy dość sprawnie. Kolejny krótki postój nastąpił w Marcinowej Woli przy wieży widokowej, a następnie kawałek dalej przy cmentarzach wojennych z okresu I wojny.
Problemem na odcinku od Okartowa aż do Rydzewa (około 25 km) jest brak sklepów, co przy dość dużym upale okazało się bardzo uciążliwe. Gdy w końcu znaleźliśmy sklep w Rydzewie, to nastąpił dłuższy na picie i lody.
Dalej niespiesznie objechaliśmy jezioro Boczne (zatoka jeziora Niegocin) i przez Bogaczewo dotarliśmy do Wilkasów. Tu znowu nastąpiła dłuższa przerwa, co prawda robiło się już dość późno, ale do Giżycka było już naprawdę blisko.
Przejazd przez Giżycko, połączony z kilka przystankami na Wzgórzu Brunona (wieża widokowa) i w porcie trwał dobrą godzinę, ale w końcu udało nam się dotrzeć na kwaterę.
Pierwszego dnia pokonaliśmy 83 km i 528 metrów przewyższenia, biorąc pod uwagę, że na trasę ruszyliśmy dopiero około 11 i to po całej nocy spędzonej w samochodzie, poszło nam w miarę sprawnie.