Czwartego dnia na Mazurach zamknęliśmy pętlę odcinkiem z Mikołajek do Piszu.
Z Mikołajek wyjechaliśmy około godziny 9:00, miasto w zasadzie jeszcze spało. Dalszy szlak, trochę kręci po lasach wzdłuż brzegów jeziora Mikołajskiego i potem jeziora Bełdany, tak naprawdę trochę sztucznie wydłużając drogę do Iznoty. Dalej trasa już w miarę oczywisty sposób prowadzi do Ruciane-Nida, my zrobiliśmy jeszcze lekkie odbicie do słuz Guzianka, a potem pojechaliśmy już za szlakiem do Rucianego. Tu znowu zrobiliśmy dłuższą przerwę, chwila w porcie, potem w centrum i na końcu na plaży na Płaskim Ostrowie.
Po opuszczeniu Ruciane Nida, będziemy przez najbliższe kilkadziesiąt kilometrów podążać brzegiem jeziora Nidzkiego, od czasu do czasu podjeżdżając do samego jeziora. My po drodze zrobiliśmy dwie przerwy nad jeziorem. Dość uciążliwy jest odcinek drogi gruntowej z Karwicy aż do dawnej miejscowości Przerośl (obecnie zarośnięty leśny cmentarz), jest to bardzo długa i szeroka prosta, z tarką, po której jeździ sporo samochodów. Gdy kończy się tarka, to zaczyna się asfalt, z którego jeszcze na chwilę zjeżdżamy na ścieżkę do miejscowości Wiartel. Potem jeszcze kawałek boczną drogą do Wiartel Mały i dalej mamy już ścieżkę rowerową prowadzą wzdłuż drogi do Piszu. Co prawda MPR odbija jeszcze przed samym Piszem na północ do miejscowości Wąglik (w zasadzie omijając Pisz), ale my postanowiliśmy sobie odpuścić ten odcinek i pojechać do centrum Piszu. Na miejscu odwiedziliśmy rynek, zjedliśmy obiad i koło 14 zamknęliśmy pętlę podjeżdżając pod mój samochód.
Ostatniego dnia pokonaliśmy 67 km o około 406 metrów przewyższenia, ten odcinek był chyba najłatwiejszy i też bardzo szybko nam poszedł.
Łącznie przez 4 dni przygody na Mazurskiej Pętli Rowerowej pokonaliśmy około 327 km w czasie 18 godzin i 17 minut, przewyższenia wyliczyłem na 2758 m. Pętla jest ciekawa, ale dość trudna, głównie ze względu na miejscami dość ciężką nawierzchnię. Wyprawa, mimo pewnym niewielkich problemów okazała się jednak bardzo udana.