W czwartek lało, więc do pracy na rowerze pojechałem dopiero w piątek. Rano popędziłem drogą główną, choć już nie tak szybko jak we środę. Z powrotem postanowiłem jechać przez wieś, ale niestety to była straszna pomyłka, ta droga nigdy nie była za rewelacyjna, ale ostatnio polepili ją jeszcze dodatkowo asfaltem z wiadra i w zasadzie nie nadaje się już kompletnie na szybką jazdę na szosie. Na Woli Batorskiej zjechałem ponownie na drogę główną, na koniec musiałem jeszcze odebrać paczkę z paczkomatu, więc dojazd do domu niestandardowy.