Zgodnie z planem wstałem rano, wsiadłem w samochód i pojechałem do Myślenic. Po około 45 minut jazdy dojechałem na Zarabie, zaparkowałem samochód i ruszyłem pod górę na Chełm. Była godzina 8:40 i niestety było dość chłodno, na dodatek podjazd rozpoczął się zaledwie 700 metrów od samochodu, więc rozpocząłem wspinaczkę, niemal całkiem bez rozgrzewki.
Podjeżdżałem dość wolno na lekkich przełożeniach, starałem się nie szarpać, wiedząc że muszę jechać pod górę przez prawie 7 km. Najtrudniejsze są pierwsze kilometry podjazdu, na których występują dość strome ścianki, między którymi mamy wypłaszczenia. Po jakiś 3,5 kilometrach dojechałem do osiedla Chełm, gdzie teren robi się trochę łatwiejszy, ale ja niestety byłem już ugotowany i długo nie mogłem przyspieszyć. Stromo robi się ponownie za osiedlem, po nawrocie prawie o 180 stopni, tam nie jest co prawda tak stromo jak na pierwszych kilometrach, ale byłem już zmęczony i ledwo jechałem. W pewnym momencie osiągamy szczyt wzniesienia około 640 m npm, trudno jednak wyczuć ten moment, bo w pewnym momencie pojawia się wypłaszczenie, a nawet lekki zjazd, ale po chwili pojawia się jeszcze jedna ścianka i dopiero na jej szczycie osiągamy kulminacje drogi. Kawałek dalej kończy się asfalt i rozpoczynamy szybki zjazd, tuż przed górną stacją wyciągu znów pojawia się asfalt i po krótkim podjeździe dojeżdżamy na plac przy wyciągu.
Strava oznacza ten podjazd jako premie 2 kategorii (6,3 km; suma podjazdów 353 m; średnio 6%; max; 16%). Mój czas podjazdu zgodnie ze stravą to 32:13; średnio 11,7 km/h - jednak podjazd na Stravie rozpoczyna się zaraz po skręcie w ulicę Leśną, a jak zaraz za skrętem zatrzymałem się na około 2 minuty. Zgodnie z moimi pomiarami jechałem pod górę około 30:43 - średnia 12,5 km/h).
W 2012 roku na moim crossie podjechałem ten podjazd w czasie 35:16, więc dziś trochę szybciej:)
Po krótkim odpoczynku ruszyłem w drogę powrotną, postanowiłem jednak nie zjeżdżać tak jak wjechałem, ale zrobić próbę terenową i zjechać do Poręby. W tym celu musiałem przejechać prawie 2 km po szlaku pieszy, w tym zdobyć Działek (600 m npm). Powiem szczerze, że mój gravel całkiem nieźle spisał się na dość trudnej kamienistej ścieżce, udało mi się wjechać na Działek, a potem zjechać do asfaltu prowadzącego do Poręby.
W dół nie jechałem za szybko, droga do Poręby była wąska i leżało na niej sporo drobnych kamyczków, ale po zjeździe do Poręby, kolejny kilka kilometrów w strome Drogini praktycznie cały czas jechałem w dół. W Drogini podjechałem jeszcze na cmentarz wojenny, a po chwili ruszyłem do Myślenic. Postanowiłem jeszcze pojechać na rynek, gdzie zrobiłem małą sesję zdjęciowa, a następnie ruszyłem na Zarabie do samochodu.