Na dziś zapowiadano ładną pogodę, więc postanowiłem pojechać do pracy na rowerze, ale poranny wyjazd to było dość ciężkie przeżycie:)
Gdy wstałem rano, to na termometrze zobaczyłem -1,5 stopnia, ale było jeszcze przed wschodem słońca, więc pomyślałem sobie, że zanim ruszę zrobi się cieplej. Niestety zmiana czasu na letni, jaka nastąpiła w poprzedni weekend, nie działa na moją korzyść, trzeba jakość sobie z tym jednak poradzić.
Gdy wyszedłem na zewnątrz o godzinie 6:50 to stwierdziłem, że jest zimno, ale cóż trzeba jechać. Jechałem dość wolno i nawet nie starałem się przyśpieszać. W Puszczy temperatura odczuwalna wynosiła -4,5, a gdy dojechałem pod szkołę to -3,5, jakoś to jednak przeżyłem i w czasie ponad 31 minut dojechałem do pracy.
Po pracy było znacznie cieplej, choć trochę wietrznie. Miałem wrażenie, że momentami wiatr mi trochę sprzyjał i w rezultacie w drodze powrotnej jechałem całkiem szybko (oczywiście jak na moją obecną formę) - ostatecznie udało mi się zejść poniżej 30 minut (29:26).
Jutro ma być cieplej rano, więc znów jadę do pracy:)