Pogoda dalej do kitu, a zapowiadają jeszcze gorszą. Rano jechało mi się całkiem dobrze i szybciej niż wczoraj, choć nie zaginałem się tak jak poniedziałek, specjalnie nawet przełączyłem ekran na liczniku, żeby nie widzieć czasu i średniej prędkości, to poszło dość szybko - czas 27:22, średnia 29,7 km/h.
Z powrotem pojechałem drogą główną, bo znów miałem paczki do odebrania w paczkomacie. Niestety jechałem pod czołowy wiatr i było naprawdę bardzo ciężko. Koniec końców i tak nie poszło tragicznie, czas trochę ponad 30 minut, ale zmęczyłem się strasznie.