Ostatni dzień urlopu spędzałem rodzinnie w Ogrodzieńcu, ale po powrocie postanowiłem się jeszcze przejechać na rowerze. Wybór padł na Czarny Staw.
Do Czarnego Stawu dość szybko, choć przy tłumach w Puszczy miejscami było ciężko przejechać, mimo wszystko dojechałem w czasie około 34 minut. Potem już wolniej przez Puszczę do Baczkowa i do kładki w Krzyżanowicach. W drodze powrotnej znów trochę szybciej choć już wyraźnie brakowało mi trochę sił.
Ostatecznie wyszła fajna przejażdżka na szosówce.