Blog wycieczkowy Jasona

 


X Rekreacyjny Rajd Rowerowy Kraków - Trzebinia

2013-05-11

X Rekreacyjny Rajd Rowerowy Kraków - Trzebinia

Kraków: Ul. Mydlnicka, Zarudawie, most na Rudawie, Jesionowa, Królowej Jadwigi, Junacka, rondo Chełm, Chełmska, Za Skłonem, Zakamycze - zjazd na polną drogę (zielony szlak) - Kryspinów - Budzyń - Cholerzyn - Mników - Czułów - Baczyn - Leśniczówka Kopce - 

Wraz z moją żoną wzięliśmy udział w X Rekreacyjnym Rajdzie Rowerowym Kraków - Trzebinia. Jeszcze wczoraj myślałem, że jednak nie pojedziemy, prognozy były raczej słabe i już od nocy z piątku na sobotę miało lać. Jednak wstałem rano i co prawda niebo było całkowicie zachmurzone, ale deszczu nie było zapadała więc decyzja, że jedziemy. Na Błonia w Krakowie przyjechaliśmy mniej więcej około 9:50, ściągnęliśmy rowery z samochodu i poszliśmy się zarejestrować. Niestety utknęliśmy w kolejce, jednak po kilkunastu minutach udało nam się uzyskać numery startowe 291 i 292. Potem jeszcze szybka wycieczka do sklepu i około 10:55 byliśmy na linii startu.

Po krótkiej części oficjalnej mniej więcej o godzinie 11:07 ruszyliśmy na trasę. Początkowe kilometry po ulicach Krakowa wolno, bo peleton jeszcze nie zdążył się rozciągnąć, dopiero na wysokości mostu na Rudawie peleton rozciągnął się na tyle, że mogliśmy w miarę swobodnie jechać. Potem jazda ul. Królowej Jadwigi, Junacką i Chełmską na której rozpoczął się dość długi podjazd który skończył się dopiero koło willi Zakamycze (2,3 km, przewyższenia 63 m) - ten podjazd dość mocno dał w kość mojej żonie, ale na szczęście jakoś dała radę. Dalej droga z tendencją w dół aż do zalewu w Kryspinowie, jednak ten odcinek charakteryzował się kiepską nawierzchnią, szczególnie dla naszych rowerów na cienkich oponach. Pamiętam, że właśnie tą drogą jechałem w 2011 na maratonie krakowskim. Za zalewem w Kryspinowie zaczęła się jazda po asfalcie, droga była dobra, ale z coraz wyraźniejszą tendencją pod górę. Ostro pod górę zaczęło się znowu w Mnikowie, jeden ostry podjazd, potem kilka mniejszych przy przejeździe Doliną Mnikowską. Górki skończyły się ostatecznie w Baczynie po przejeździe pod autostradą. W tym miejscu zrobiliśmy krótki postój na uzupełnienie kalorii. Po postoju ruszyliśmy dalej już łagodniejszą drogą przez Puszczę Dulowską, ten odcinek drogi był dużo łatwiejszy, droga przez las w większości asfaltowa i z dużo ilością zjazdów, pod górę też w paru miejscach było ale już dość łagodnie. Po raz kolejny zatrzymaliśmy się Rudnie, gdzie postanowiłem zobaczyć zamek Tenczyn. Zobaczyłem znak 500 metrów do zamku, więc pomyślałem, że szybko skoczę, a moja żona odpocznie. Niestety do zamku większość drogi trzeba pokonać na nogach i to jeszcze pod górę (w sumie 53 metry pod zamek). Podszedłem, zrobiłem kilka fotek i popędziłem w dół.

Całe to oglądanie zamku trwało około 10 minut, wróciłem na szlak patrzę a moja żona popędziła do przodu. Rozpędziłem więc rower i zacząłem gonić. Pędziłem dość szybko, wyprzedziłem parę osób a mojej żony jakoś nie mogłem dojść. Jechałem dość szybko około 30 km/h patrzyłem na strzałki i jechałem, jednak w pewnym momencie zobaczyłem, że trasa nie zgadza się mapą, co prawda widać było, że tędy też dojadę, ale zacząłem się zastanawiać czy czasem nie przegapiłem jakiejś strzałki. Za mną jechał samochód organizatorów rajdu, więc podjechałem szybko i zapytałem czy dobrze jadę. Pan w samochodzie powiedział, że wszystko gra i twierdził że mapą też wszystko gra - choć to oczywiście była nie prawda:). Żonę dopędziłem dopiero na 4 km przed metą, po 5 km pościgu, ze średnią 26 km/h co do wyraźnie podciągnęło moją średnią wycieczki. Ostatnie kilometry już powoli z żoną. Meta usytuowana była na końcu ścieżki przyrodniczo-leśnej w Młoszowie, tam zdaliśmy numer, podpisaliśmy listę, dostaliśmy bloczki na grochówkę i pojechaliśmy dalej do Pałacu w Młoszowej (jeszcze prawie 2 km).

Pod bardzo ładnym pałacem, mogliśmy w końcu odpocząć. Zjedliśmy grochówkę (po postoju w bardzo długiej kolejce) i czekaliśmy na losowanie nagród. Do wygrania było 10 rowerów górskich, niestety nie wygraliśmy:(, na jednym z moich zdjęć widać rower - [zdj]43[/zdj], który można było wygrać. Około 16 opuściliśmy pałac i pojechaliśmy na pobliski parking, gdzie wsadziliśmy rower do ciężarówki a sami wsiedliśmy do autobusu, około 17 dojechaliśmy do Krakowa.

Wyjazd super udany, moja żona dała radę:) w sumie ma już przejechane prawie 120 km (3 wyjazdy). Trasa rajdu to ledwo jakieś 43 km (razem z dojazdem do pałacu), a nie podawane na ulotce 50 km. My do mety dojechaliśmy kilka minut po 14, pokonanie całej trasy zajęło nam mniej więcej 3 godziny. Pogoda mimo kiepskich prognoz utrzymała się, co prawda było dość chłodno i momentami nawet lekko kropiło, ale w sumie w takiej pogodzie jechało bardzo dobrze.

Zobacz więcej >>>


Galeria zdjęć


Statystyki aktywności
  • Dystans: 47.17 km
  • Czas: 3:01:04
  • Vavg: 15.63 km/h
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S