Weekend i oczywiście leje, więc zamiast spędzać czas na świeżym powietrzu, to spędziłem go przed komputerem dorabiając nowe funkcjonalności do naszej szkolnej Stravy:) i przy okazji obserwowałem jak mój kolega radzi sobie na trasie maratonu Bałtyk-Bieszczady Tour. Maraton wystartował w piątek wieczorem ze Świnoujścia, zawodnicy mają pokonać 1008 kilometrów i najpóźniej w poniedziałek o 20 zameldować się w Ustrzykach Górnych.
Mój kolega wystartował mniej więcej o 22 w piątek, dwóch innych kolegów jechało po trasie maratonu samochodem jako jego grupa wsparcia. Początek miał niezły, ale potem brzydka pogoda i tempo spadało. Obserwując dziś jego postępy, postanowiłem wybrać się na punkt kontrolny będący najbliżej Niepołomic, czyli do Sędziszowa Małopolskiego (120 km, ale tylko 1 godz 10 minut jazdy autostradą), na miejsce zajechałem około 20:10, więc było już ciemno, wziąłem ze sobą Peugeota i postanowiłem, że pojadę na Kolbuszową (około 21 km) i wrócę do Sędziszowa z moim kolegą. Było zimno, więc ubrałem się ciepło i ruszyłem, ale ponieważ nie miałem picia i zapasowych baterii do lampek (te obecne były już w lampka pewnie ze dwa lata i nie wiedziałem i le wytrzymają) to najpierw musiałem zatrzymać się na stacji, potem próbowałem jeszcze poprawić drugą lampkę (bo niestety światło przednie miałem zdecydowanie za słabe), niestety bez sukcesu i ostatecznie musiałem jechać z latarką w ręce. Ostatecznie ujechałem jakieś 14,5 km i z przeciwka najechał mój kolega, było jednak ciemno, ja miałem słabe światła i go przegapiłem:( więc dopiero po konsultacji z wozem technicznym, ustaliłem, że muszę go gonić w kierunku Sędziszowa. Pędziłem z całych sił i o mało nie wyprułem płuc, ale po jakiś 4 km go dopadłem i kolejne kilka km do punktu pokonaliśmy w trójkę (mój kolega jechał jeszcze z jednym uczestnikiem maratonu).
Na punkcie spotkałem się też z moimi kolegami z obsługi technicznej, padła propozycja, żebym jechał do kolejnego punktu w Brzozowie (47 km i 907 km maratonu), ale niestety nie miałem czasu, gdyby to było ze dwie godziny wcześniej, ale teraz dochodziła już 22 i musiałem wracać do domu. Oni oczywiście pojechali dalej, zgodnie z oficjalną rozpiską mieli do pokonania jeszcze 148 km, ale podobno faktyczna trasa będzie wynosić nie 1008 a jakieś 1024 km, więc pozostało jeszcze trochę więcej.