Kolejny dzień upałów i niestety dla mnie był to bardzo ciężki dzień. Coś kiepsko się czułem i pokonanie trasy do pracy i z powrotem sprawiło mi trochę problemów. Rano co prawda nie sądziłem, że jest aż tak kiepsko, więc pojechałem rowerem i jakoś spokojnie, wolnym tempem dojechałem. Po południu już nie było innego wyjścia jak wrócić w upale przekraczającym chyba 35 stopni.
Pojechałem drogą główną, z wiatrem, więc szło dość sprawnie i szybko. Odebrałem jeszcze paczkę z paczkmotu i do domu.
Po pracy miałem jeszcze jechać rowerem do Krakowa, zobaczyć Kryterium o Złoty Pierścień Krakowa w ramach Małopolskiego Wyścigu Górskiego, ale skończyło się na całym popołudniu w łóżku.