I znowu do pracy. Rano przez las, po południu wałem.
Z pracy miałem chyba nawet trochę z wiatrem, bo udało mi się dość wyraźnie podkręcić średnią. Jednak w mieście znowu musiałem coś załatwić, a potem jeszcze pojechałem do serwisu rowerowego umówić się na remont Gianta, więc średnia trochę spadła, ale i tak wyszła powyżej 28 km/h.